Medynski Iuris Doradztwo

Medynski Iuris Doradztwo: Jak zrobić, aby restrukturyzacja bolała nas jak najmniej?

Czy nam się to podoba czy nie, kryzys nadszedł i szybko nas nie opuści, wspierany przez wiernego sojusznika – COVID-19. Wszystkie założenia, w tym finansowe dotyczące funkcjonowania oraz finansowania galerii handlowych w Polsce oraz na świecie wzięły w łeb – podkreśla Mateusz Medyński, Radca Prawny i Doradca Restrukturyzacyjny, E.M.K.A. Medynski Iuris Doradztwo sp.k.


Mateusz Medyński, Medynski Iuris Doradztwo: Może to oznaczać, że dla wynajmujących, którzy mają finansowanie dłużne, czyli kredyty do spłacenia czy obligacje do wykupu (a czasem jedno i drugie) jedyną szansą jest szybkie dogadanie się z wierzycielami finansowymi i rolowanie zadłużenia dostosowane do nowych warunków rynkowych. Wierzyciele też o tym wiedzą lub wiedzieć powinni, tym bardziej, że brak porozumienia może dla nich oznaczać ogromne straty. Galeria handlowa, która nie handluje jest warta 10-20% tego, co warta byłaby pozostając w ruchu, nawet na zmniejszonych obrotach.

Co robić, kiedy wierzyciele (finansowi) nie chcą siadać do rozmów?

Niestety rynek pokazuje, że posadzenie do stołu negocjacyjnego wierzycieli finansowych, nawet jeżeli stawką jest ratowanie zarówno galerii handlowej, jak i ich wierzytelności, jest trudniejsze niż się wydaje. Banki są obecnie zarzucone wnioskami o restrukturyzacje i nawet te, które dotychczas miały prężnie działające zespoły restrukturyzacyjne, teraz są zakorkowane i trudno jest uzyskać jakąkolwiek decyzję. W międzyczasie zaległości rosną, rośnie też ryzyko zablokowania kont i paraliżu spółki prowadzącego do jej śmierci.

Im mniej restrukturyzacji, tym lepiej

Na szczęście jest rozwiązanie, które pozwoli „zaprosić” do negocjacji wierzycieli finansowych siłą, a jednocześnie nie generować problemów w zwykłym funkcjonowaniu galerii handlowej, które występują zawsze, kiedy pojawia się nadzorca albo zarządca w standardowej restrukturyzacji (np. sanacji). Oczywiście czasami najmocniejsza forma restrukturyzacji także jest potrzebna, ale zasadą jest jednak, żeby jeżeli się nie musi, w sądzie siedzieć jak najkrócej. Na szczęście jest na to rozwiązanie.

Jest to przyspieszone postępowanie układowe (PPU), w ramach którego realizujemy układ częściowy. PPU jest najkrótszym (w założeniu) z postępowań restrukturyzacyjnych, dającym już jednak podstawową ochronę przed egzekucją ze strony wierzycieli, a zatem umożliwiającym stanięcie na nogach dla naszej umęczonej galerii handlowej. Natomiast układ częściowy jest idealnym sposobem na objęcie restrukturyzacją tylko części wierzycieli – w założeniu chodzi o wierzycieli finansowych oraz tych, którzy zabezpieczeni są na majątku spółki. Samo tylko PPU niewiele by nam dało, jeżeli mamy zabezpieczenia na majątku (a każdy bank takie zabezpieczenia stosuje), bowiem z mocy prawa do układu nie wchodzą wierzytelności w części, która ma odzwierciedlenie w wartości przedmiotu zabezpieczenia. Czyli jeżeli otworzymy sobie PPU a nasz największy wierzyciel ma hipoteki na nieruchomości i zastaw rejestrowy na przedsiębiorstwie, to znaczna część jego wierzytelności nie wejdzie do układu i będzie mógł prowadzić egzekucję niezależnie od postępowania restrukturyzacyjnego. Po co nam więc byłaby restrukturyzacja, skoro i tak zabiorą nam główne źródło przychodów.

Układ częściowy – niedoceniany wynalazek ostatnich lat

Tutaj wchodzi na scenę układ częściowy, cały na biało. Do układu częściowego możemy bowiem wrzucić także wierzycieli zabezpieczonych rzeczowo na naszym majątku i to bez ich zgody. Warunkiem jest jednak to, że w propozycjach układowych musimy im zaproponować co najmniej takie warunki, jakie uzyskałby wierzyciel dochodząc swojej wierzytelności z przedmiotu zabezpieczenia, czyli musimy dać im więcej niż mogliby sami wyszarpać z pomocą komornika lub syndyka. W przypadku porównania wartości rynkowej funkcjonującej galerii handlowej oraz zamkniętego budynku, którym zarządza syndyk lub który licytuje komornik (to się ładnie nazywa wartość likwidacyjna albo wartość w przypadku sprzedaży wymuszonej) zaoferowanie więcej niż wierzyciel uzyskałby z pustego centrum nie powinno być problemem.

Ponieważ zaś wierzytelności, które weszły do układu nie mogą być windykowane w trakcie postępowania restrukturyzacyjnego, kupiliśmy sobie czas na spokojne negocjacje z bankiem czy obligatariuszami oraz zdobyliśmy trochę oddechu dla naszej galerii. Banki szalenie nie lubią być do czegoś zmuszane, ale postawione w sytuacji -albo restrukturyzacja albo upadłość- nie mają problemu z ustaleniem, gdzie leży ich interes, pod warunkiem, że zaproponowane warunki mają mocne podłoże w liczbach (nawet szacunkowych). Uzyskanie jednak wszystkich zgód korporacyjnych (komitet kredytowy, czasami zarząd czy nawet rada nadzorcza) zajmuje mnóstwo czasu stąd bardzo przyda nam się ochrona przed egzekucją i wstrzymanie regulowania zobowiązań kredytowych na czas restrukturyzacji. W ten sposób czas nie działa na naszą niekorzyść. Z kolei obligatariusze, jeśli są instytucjonalni to rozumieją ryzyka i problemy, gorzej jeżeli są osobami fizycznymi z rynku. Tam wiedza prawna jest niewielka, więc takim wierzycielom przyda się ułożenie procesu w ramy sądowe (stąd PPU) oraz wsparcie profesjonalisty – w postępowaniach restrukturyzacyjnych emitentów obligacji, obligatariusze obowiązkowo otrzymują kuratora (osobę z licencją doradcy restrukturyzacyjnego) który reprezentuje ich interesy oraz tłumaczy zawiłości procesu oraz ryzyka związane z niepowodzeniem restrukturyzacji. Ostudzenie emocji zawsze pomaga w rozmowach biznesowych.

Posadziliśmy już wierzycieli do stołu i co dalej?

Oczywiście nic nie jest tak piękne, jakby się na pierwszy rzut oka wydawało. W prawie też obowiązuje zasada coś za coś. Skoro więc możemy zmusić wierzycieli zabezpieczonych rzeczowo do wejścia to układu, to jednocześnie musimy zadbać o ich aktywność. Głosowanie nad układem częściowym ma bowiem tę cechę, że większości wymagane do zawarcia układu (czyli większość wierzycieli osobowo tj. 50% plus 1 wierzyciel oraz dwie trzecie łącznej kwoty wierzytelności muszą zagłosować za układem) liczone są inaczej niż w przypadku zwykłego głosowania na zgromadzeniu wierzycieli w pozostałych restrukturyzacjach. Zamiast liczyć większości od wierzycieli głosujących (kto nie głosuje, obniża wymagany próg przegłosowania układu dla innych), wedle zasady, skoro to twoje pieniądze, to się interesuj, w układzie częściowym większości konieczne dla przegłosowania układu liczone są od wierzycieli uprawnionych do głosowania. A zatem każdy głos nie oddany w ogóle, liczy się jako głos przeciw układowi. Wystarczy więc, żeby wierzyciele rzeczowi, siłą wepchnięci do układu, nie robili nic, a układ nie przejdzie i restrukturyzacja się nie uda (oczywiście efekt wstrzymania egzekucji na kilka miesięcy pozostanie). Tutaj pojawia się jednak kolejna zasada restrukturyzacji – jeżeli chcesz się zrestrukturyzować, musisz się napracować. To dłużnik powinien wykorzystać czas w PPU na przekonanie wierzycieli do swojej koncepcji. Bez istotnej aktywności samego dłużnika restrukturyzacja nic nie da. Zresztą tak to właśnie powinno wyglądać, świat bowiem rzadko daje nam darmowe lancze. Nad wszystkim, w tym nad skuteczną restrukturyzacją trzeba się napracować. Oczywiście dużo roboty możemy zrzucić na doradcę restrukturyzacyjnego, bez którego raczej nie powinniśmy się porywać na coś tak skomplikowanego jak układ częściowy. Pełni on rolę nadzorcy w PPU. Wiem, że to wygląda na kryptoreklamę, ale w obecnym świecie zasadą raczej niż wyjątkiem jest głęboka specjalizacja, więc nie wahajmy się skorzystać z usług specjalistów, bo to oszczędzi nam masę czasu i ostatecznie także pieniędzy (czymże jest restrukturyzacja, jak nie obniżeniem własnych zobowiązań finansowych). Jeżeli potrzebuję skomplikowanej naprawy sieci elektrycznej w domu to nie ruszam do boju uzbrojony w śrubokręt i kalosze tylko wołam fachowca. Może i skubnie mnie na parę złotych (zwłaszcza w przeliczeniu na godzinę pracy) ale znacząco zwiększy moją szansę na udaną naprawę i zmniejszy ryzyko, że przy grzebaniu przy instalacji samodzielnie kopnie mnie prąd (kalosze pomagają tylko trochę). W prawie jest tak samo. Skorzystanie z usług specjalisty bardzo ułatwia życie a czasami wręcz je ratuje.

Układ częściowy ma jeszcze jedną ogromną zaletę. Wszystkie sprawy, które nie wchodzą do układu częściowego (a sami decydujemy o tym, co do takiego układu wchodzi) nie są objęte restrukturyzacją. Możemy zatem bez ingerencji nadzorcy dalej płacić ZUS, podatki, dogadywać się z najemcami i ogólnie prowadzić działalność jak gdyby nic się nie stało. To ważna sprawa, bowiem kontrahenci na rynku nadal na słowo restrukturyzacja reagują paniką (np. zaprzestając dostaw czy domagając się przejścia na przedpłaty) a w takiej sytuacji PPU oraz układ częściowych ich nie obejmuje. W ten sposób uzyskujemy i ochronę przed największymi wierzycielami i spokój w relacjach ze wszystkimi innymi podmiotami.

Na koniec ciekawostka, układ częściowy działa także z uproszczonym postępowaniem restrukturyzacyjnym (czyli tą specjalną procedurą covidową, o której pisałem w poprzednim numerze). Mamy więc mnóstwo narzędzi do ratowania swojego biznesu, nie bójmy się z nich korzystać.


Banner-sesja-fotograficzna-centrum-handlowego

Bazy danych RETAIL

Źródło: Medynski Iuris Doradztwo sp.k.

Fotografia: Medynski Iuris Doradztwo sp.k.

Data publikacji: 14 stycznia 2021